Autor: Semp
Późne lata dziewięćdziesiąte to były zupełnie inne czasy dla vlepkarzy, niż teraz. Zasadniczą różnicą jest na pewno to, że wtedy vlepek było pełno, a teraz praktycznie już ich nie ma. Jednak poza tym faktem, w oczywisty sposób różnicującym te dwa okresy, jest też szereg innych, o nieco bardziej subtelnym charakterze.
Weźmy na przykład tak zwanych zrywaczy. Dawniej to była plaga. Jedni ludzie naklejali vlepki, a inni je odklejali, uniemożliwiając tym samym kolejnym pasażerom kontakt z naklejką. I wcale nie chodzi tutaj o wykonujące swoją pracę ekipy czyszczące autobusy, tylko o zwykłych pasażerów. Czasem ktoś zerwał taką naklejkę, bo nie podobało mu się, że autobus jest pooblepiany, ale zazwyczaj byli to kolekcjonerzy. Tak, zrywacze odklejali vlepki nie dlatego, żeby je wyrzucić, lecz w celu dołączenia ich do swojej kolekcji. Być może trzymali je luzem w kieszeniach, być może wklejali do zeszytów, bądź też umieszczali w albumach. Na pewno jednak nie traktowali ich jako czegoś bezwartościowego, lecz wręcz przeciwnie - patrzyli na kolejne naklejki jak na cenne okazy w swoich kolekcjach.
Dokończenie na stronie: http://semp.blog.pl/przy-ostatnich-drzwiach,15440130,n
Polecam stronę autora pokazującą jego podejście do przestrzeni miejskiej www.projekty.semp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz