sobota, 30 lipca 2011

W autobusie / na ulicy

Vlepka jest polskim wynalazkiem, który rozwijał się zgodnie z panującą w kraju sytuacją społeczno-ekonomiczną. Prawdopodobnie nie byłoby vlepek, gdybyśmy jeździli samochodami do szkoły i gdyby nie Ikarusy, które w swojej tylnej części (między ostatnimi drzwiami a szybą) posiadały miejsca stworzone by stać się mini galeriami pełnymi ludowej sztuki miejskiej.

A teraz na poważnie. Czy zastanawialiście się dlaczego vlepki były najczęściej prostokątne, czarnobiałe i dlaczego pojawiły się akurat w autobusach?

Warszawa ma dosyć dobrze rozwiniętą komunikację miejską. W roku 1994, który możemy nazwać początkiem tego medium, po Warszawie poruszały się czerwone autobusy i tramwaje. Nie było Metra. W Polsce było wtedy o połowę mniej samochodów. Autobus był miejscem spotkania, w trakcie podróży czas mogły umilić rozmowy, czytanie gazet, lub oglądanie vlepek. Na ścianach i murach istniał szablon i graffiti a w Ikarusie naklejka chowała się przed działaniem czynników atmosferycznych (dziś vlepki bywają wodoodporne, w latach '90 w większości nie).

Tak wyglądał nowy komputer w roku 1994

Pierwsze vlepki były robione ręcznie lub sitodrukowo. Brakuje zdjęć pokazujących je w środkach komunikacji miejskiej - nie było cyfrowych aparatów, telefonem komórkowym też nie było szans vlepki uchwycić (GSM w Polsce istnieje od 1996 roku), a Internet do 1994 roku jest wyłącznie siecią akademicką. Pierwsze zdjęcia cyfrowe miały rozdzielczość 320 x 240 pikseli, rozmiar vlepki w Internecie wynosił kilka kilobajtów, bo połączenie modemowe trwało długo i kosztowało dużo. Trochę inne czasy niż dziś, gdy offsetowo drukuje się ogromne ilości danego wzoru na wysokiej jakości folii samoprzylepnej, nadając dowolny kształt przy użyciu plotera tnącego. Tymczasem w roku 1994-tym grupa Pinokio wykonując swoje pierwsze sitodrukowe wlepki gotuje emulsję światłoczułą z zakupionych wcześniej chemikaliów.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz